wtorek, 6 czerwca 2017

O PRZEMOCY W ŚRODKACH MASOWEGO PRZEKAZU

Żyjemy w wieku środków masowego przekazu; można nawet powiedzieć, że żyjemy w wieku, który charakteryzują próby masowej perswazji. Kiedy włączamy telewizor, otwieramy Internet, książkę lub gazetę, ktoś stara się pouczyć nas, a nawet nakłonić, abyśmy kupowali właśnie jego produkt, głosowali właśnie na jego kandydata lub podpisali się pod jego poglądami na to, co słuszne, prawdziwe czy piękne.

Oddziaływanie za pomocą środków masowego przekazu nie musi być krzykliwe ani nachalne – przeciwnie, może być bardzo subtelne.Nawet wtedy, gdy nasi informatorzy nie starają się nam wmówić czegoś wprost, może im się udać wpłynąć na nasz sposób patrzenia na świat.

TENDENCYJNY DOBÓR MATERIAŁÓW PRZEKAZYWANYCH PUBLICZNOŚCI

Spójrzmy na coś, co rzekomo ma być obiektywne, np. wiadomości telewizyjne. Czy reporterzy starają się coś nam wmówić? Prawdopodobnie nie. Jednakże środki masowego przekazu mogą wywierać subtelny wpływ na nasze opinie, decydując po prostu, jakie wydarzenia należy ujawnić. Weźmy jako przykład dziennik telewizyjny: taki ekspert, jak dyrektor BBC, powiedział, że wiadomości telewizyjne są pewną formą widowiska. Zgodnie z tym poglądem, gdy osoby odpowiedzialne za ułożenie programu dziennika telewizyjnego decydują, które wydarzenia uwzględnić i który fragment materiału dokumentalnego zaprezentować telewidzom, to decyzje swą, przynajmniej w części, podejmują na podstawie widowiskowej wartości materiału. Odcinek filmu przedstawiający wielką metropolię zalaną falami powodzi ma znacznie większą wartość widowiskową niż odcinek poświęcony tamie, którą zbudowano, aby zapobiec takim powodziom: po prostu widok spokojnie płynącej rzeki nie jest nazbyt podniecający. A przecież zapobieżenie powodziom może być ważniejszą wiadomością.

Wydarzenia charakteryzujące się żywą akcją, np. mecze piłki nożnej, są w telewizji znacznie bardziej widowiskowe niż wydarzenia o spokojniejszym charakterze, takie jak rozgrywki szachowe; podobnie rozruchy, zamachy bombowe, trzęsienia ziemi, rzezie i inne akty przemocy zwykle zajmują więcej czasu na antenie niż historie o ludziach pomagających sobie wzajemnie, o ludziach starających się zapobiec przemocy. Tak więc głównym tematem dziennika telewizyjnego są zwykle gwałtowne zachowania jednostek – studentów, bojówkarzy, policjantów – ponieważ "akcja" sprawia, że oglądanie tych wydarzeń jest bardziej ekscytujące niż oglądanie ludzi zachowujących się spokojnie i w sposób zdyscyplinowany.

Taki układ wiadomości nie daje zrównoważonego obrazu tego, co wydarzyło się w kraju i na świecie – nie dlatego, że kierujący środkami masowego przekazu są ludźmi złymi, którzy starają się nami manipulować, lecz po prostu dlatego, że starają się nas rozerwać. Dążąc do tego celu, mogą nieświadomie wytwarzać w nas przekonanie, że większość ludzi stosuje przemoc i że zachowanie ludzkie jest obecnie inne niż było 25 lat temu. Wskutek tego moglibyśmy popaść w przygnębienie, czy nawet w depresję, martwiąc się o ducha naszych czasów lub o stan narodu. Ta forma oddziaływania jest prawdopodobnie niezamierzona, telewizja bowiem nie stara się wytworzyć złudzenia, że większość ludzi dopuszcza się aktów przemocy.

PRZEMOC RODZI PRZEMOC

Pokazywanie przemocy w telewizji stanowi potencjalne niebezpieczeństwo, gdyż służy jako model zachowania – szczególnie dla dzieci. Zjawisko to występuje nie tylko u dzieci przedszkolnych; w pewnym eksperymencie wykazano, że oglądanie filmów przedstawiających brutalne bójki nasiliło agresywne zachowanie wielu różnych kategorii badanych, takich jak: młodociani przestępcy, normalne dorosłe kobiety, personel szpitalny i uczniowie szkoły średniej.

Filmy rysunkowe, które tak lubią oglądać najmłodsze dzieci, również zawierają masę aktów przemocy. Stwierdzono, że dzieci, które oglądają w telewizji więcej programów przedstawiających agresję, są bardziej skłonne uciekać się do agresji jako sposobu rozwiązywania swoich problemów. W sumie istnieją dość przekonywające dowody na to, że oglądanie aktów przemocy w telewizji czy w Internecie (gry komputerowe) nasila agresywne zachowania u dzieci.

Do opracowania powyższego tekstu zainspirowała mnie lektura książki Elliota Aronsona "Człowiek – istota społeczna”.

poniedziałek, 23 stycznia 2017

PRZED PIERWSZĄ WIZYTĄ U PSYCHOLOGA

Przeważnie jest tak, ze od pewnego czasu znajdujemy się w sytuacji kryzysowej. Po prostu świat zaczyna się nam walić wokół nas i grunt umyka nam spod stóp. Stopniowo dochodzi do naszej postrzępionej świadomości, że wszystko już zaszło za daleko i sami nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Nasza psychika nie tylko odmawia nam posłuszeństwa, lecz wręcz zaczyna nam stwarzać coraz większe kłopoty.

Oznaki tego stanu mogą być różne, zarówno te dotyczące naszej psychiki, jak i naszego ciała. Myśli nasze są coraz bardziej rozbiegane i chaotyczne, mamy kłopoty ze snem, odczuwamy nieuzasadnione lęki. Możemy mieć okresowo biegunkę lub nudności, zawroty głowy, palpitacje serca... I te myśli, uciekające i kłębiące się myśli. W takiej sytuacji nie ma już co dłużej czekać, należy udać się po pomoc do psychologa lub psychiatry. Pozostaje pytanie, jakiego lekarza wybrać - na ubezpieczenie czy prywatnego? Jedna wizyta to koszt około 100 zł u lekarza z prywatną praktyką, lekarz na ubezpieczenie przyjmie nas bezpłatnie. Poza tym, że u jednego musimy zapłacić a drugi przyjmie nas za darmo, tak w zasadzie co do przebiegu samej wizyty nie będzie zasadniczej różnicy. Ważne jest, żeby nie odkładać wizyty aż do momentu, kiedy zaistnieje niebezpieczeństwo, że utracimy świadomość (i może przytomność) i będziemy musieli zostać zabrani przez pogotowie na oddział pogotowia. Starajmy się nie dopuścić do rozwoju choroby, ponieważ wiąże się to z dłuższym okresem powrotu do zdrowia.

Pierwsza wizyta zawsze łączy się z dodatkowym napięciem - przecież nie wiemy, jak zostaniemy potraktowani przez lekarza. Być może obiły nam się o uszy różne dziwne, nie do końca potwierdzone historie. Radzę nie dawać wiary takim pogłoskom i nie dopuścić, by obawy wzięły górę. Psycholog lub psychiatra, jak każdy lekarz, jest osobą predystynowaną do udzielenia nam pomocy. Ponadto jest specjalistą od psychiki i z pewnością zrozumie nasze problemy. Wszystko będzie OK.

Podczas pierwszej wizyty wysłucha nas uważnie a ponadto zapyta, między innymi, o nasze dzieciństwo, przebyte choroby, naukę szkolną, naszych rodziców. Nie musimy się martwić, jeżeli nie będziemy mogli sobie przypomnieć jakichś szczegółów. Lekarz będzie chciał poznać historię przebiegu dolegliwości, które nas trapią, i wreszcie - postawi wstępną diagnozę. A także - co dla nas najważniejsze, zarysuje przewidywany proces terapii. Może na następnej wizycie będzie potrzebne przeprowadzenie testów osbowościowych w celu lepszej diagnozy naszego stanu.

Ewentualne skierowanie nas na dłuższookresową psychoterapię indywidualną bądź grupową będzie zależeć od naszych predyspozycji osobowościowych. Część pacjentów uczestniczy w psychoterapii w celu szybszego powrotu do równowagi psychicznej. Oprócz psychoterapii stosowana jest, chyba jeszcze powszechniej, farmakoterapia - w takim wypadku odpowiednie lekarstwa przepisuje nam lekarz psychiatra. Kiedy dowiemy się, że nasze schorzenie musi być leczone lekami, nie popadajmy z tego powodu w panikę. Spokojnie, świat się nie wali. Z odpowiednio dobranymi lekami możemy kontynuować naukę lub wrócić do pracy, nadal dobrze funkcjonując w małżeństwie czy rodzinie.

Niezmiernie ważne jest to, by pozostawać na stałe w kontakcie ze swoim lekarzem prowadzącym i konsultować z nim tak dobraną dawkę leków, żeby móc być aktywnym w swoim dotychczasowym środowisku. Radzę absolutnie nie przerywać przyjmowania środków farmakologicznych w sytuacji, kiedy subiektywnie poczuję się lepiej. Samowolne odstawienie leków lub zmniejszenie ich dawki, bez porozumienia z lekarzem psychiatrą, może spowodować nawrót choroby, a tego każdy chciałby przecież uniknąć. Istnieje możliwość brania środków farmakologicznych w formie zastrzyków raz na pewien dłuższy okres czasu. To może być dobre rozwiązanie dla niektórych osób.

Nawet konieczność hospitalizacji w wyniku ostrzejszego kryzysu chorobowego nie przekreśla wcale szans na przyszłość. Obecnie środki farmakologiczne są na takim poziomie, że chory może wrócić do w miarę normalnego, aktywnego trybu życia.



PO WIZYCIE

Kiedy opuszczamy gabinet lekarski, jesteśmy w posiadaniu nowej wiedzy o nas samych. Często mamy poznanie zarysu przyczyn (etiologii) choroby, które doprowadziły do naszego obecnego stanu. Poznajemy również zalecenia i uczymy się je stosować w praktyce, jak nie dopuścić do pogorszenia stanu naszego zdrowia i jak osiągnąć jego poprawę.

Pamiętajmy też o dwóch rzeczach, po pierwsze, że wszelkie schorzenia natury psychicznej wymagają dłuższego okresu leczenia, i po drugie, że w procesie zdrowienia wiele też zależy od nas samych. Co przez to mam na myśli? Otóż chodzi o wyrobienie w sobie wewnętrznego nastawienia, żeby pozytywnie podchodzić do innych i do samego siebie. Trzeba podpatrzeć, co mi pomaga a co mi szkodzi i stosować się do tego.

Kiedy widzę młodego chłopaka, chorego, czekającego na wizytę u psychiatry, to czy mam mu powiedzieć - Słuchaj, całe życie masz przekichane? - czy też raczej zachęcić go - Nie poddawaj się. Weź się w garść, będzie lepiej - Oczywiście, powiem mu - Na razie jest ci ciężko, ale bądź cierpliwy i uważny. To minie. - Należy go zachęcić i dodać mu otuchy. Tak zwróciłbym się do każdego, który chciałby zapytać mnie o radę.